Piotr Oliński to wiceprezes Stowarzyszenia Liberty Forum Poland, młodszy analityk w zespole prawnym Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, na co dzień studiujący prawo na UW. 

Czy pandemia mocno ograniczyła działania FOR? 

Wręcz przeciwnie. Misją FOR jest wpływanie na debatę publiczną w obronie wolności jednostki, a ta w dobie pandemii spotyka się z wieloma zagrożeniami. Eksperci Fundacji od wybuchu pandemii bardzo aktywnie zwracają na nie uwagę zarówno w obszarze finansów publicznych, czy też zagrożeń dla wolnego rynku, jak i obrony praworządności, czym zajmuję się mój zespół. W okresie minionego roku FOR wydał cztery anglojęzyczne raporty poświęcone rządom prawa w Polsce, w czasie trwania kampanii wyborczej edukował wyborców w zakresie kosztów obietnic i wyzwań w obszarze praworządności, czy też prowadzi projekt deregulacja.pl, mający zwracać uwagę na możliwości likwidacji zbędnych barier dla wzrostu gospodarczego. 

Mówi się, że wolnościowcy powinni być otwarci na osoby zarówno z lewej, jak i prawej strony barykady. W tej drugiej wiele osób nie zgadza się z unijną polityką dotyczącą ochrony środowiska. Oczekuje się od nich, żeby również zajęli swoje stanowisko po stronie ekologii. Czy w Liberty Forum Poland macie pomysł na to, w jaki sposób trafić ze swoim wolnorynkowym przekazem dotyczącym ochrony środowiska do osób związanych z prawicą?

Globalne ocieplenie jest faktem i będziemy mierzyć się z jego konsekwencjami niezależnie od poglądów. Również środowiska liberalne powinny mieć na nie odpowiedź i propozycje, które pozwolą chronić środowisko naturalne, jednocześnie w jak najmniejszym stopniu ingerując w wolności i prawa jednostki. W Liberty Forum Poland wydaliśmy tłumaczenie części książki „Green Market Revolution” opracowanej przez British Conservation Alliance zawierającej propozycje wykorzystujące innowacje i mechanizmy rynkowe do celów ochrony środowiska, regularnie zwracamy uwagę na korzyści z liberalnego podejścia do walki ze zmianami klimatu. Wolnościowcy mogą wnieść sporo do debaty o klimacie: zwrócenie uwagi na rolę rynkowych innowacji, szkodliwych działań państwa (takich jak dotacje do paliw kopalnych), propozycje ograniczenia zjawiska tragedii wspólnego pastwiska poprzez tworzenie quasi-rynkowych mechanizmów takich jak systemy handlu emisjami czy uwzględnianie kosztów środowiskowych w księgowości przedsiębiorstw.  Osobom, którym blisko do prawicy, a mają wątpliwości co do postulatów ekologicznych z kolei mogę polecić książkę red. Jakuba Wiecha pt. „Globalne Ocieplenie. Podręcznik dla Zielonej Prawicy”, w której autor wyjaśnia dlaczego również prawica powinna przejmować się ekologią i jaka mogłaby być jej rola w dyskusji o zmianach klimatu.

W środowisku lewicowym wolnościowy przeważnie jest światopogląd, gorzej z kwestiami ekonomicznymi. W ostatnim czasie ponownie nasiliło się krytykowanie Leszka Balcerowicza. W jaki sposób można próbować dotrzeć do osób, które nie zgadzają się z nami w sferze ekonomicznej?

Nie lubię tego podziału na sferę ekonomiczną i światopoglądową. On jest sztuczny i sugeruje, że oba te obszary należy traktować osobno, podczas gdy one warunkują siebie wzajemnie. Nie będzie wolności światopoglądowej, tam gdzie państwo dysponuje większością dochodu narodowego i ma bardzo szerokie uprawnienia regulacyjne. Jeśli państwo ma regulować media to będzie również mogło ustalać treści, które są w nich przekazywane. Jeśli ma utrzymywać muzea to będzie również ustalać treść wystaw. Jeśli ma utrzymywać społeczeństwo obywatelskie to będzie dotować te podmioty, które są bliskie aktualnym preferencjom światopoglądowym rządzących. Pozwalając na ingerencję w gospodarkę godzimy się z faktem, że to politycy będą ingerować w nasze codzienne życie – zrozumienie tej zależności jest kluczowe i powinniśmy wyjaśniać ją nieprzekonanym kiedy tylko się da. Przykładów z życia mamy do dyspozycji aż nadto – wystarczy spojrzeć na Spółki Skarbu Państwa które kompletnie zaburzyły konkurencję polityczną w Polsce; służą jako miejsce zatrudnienia osób powiązanych z PiS, finansują kampanie szkalujące sędziów, kupują gazety lokalne. 

W jaki sposób w takim razie trafić do osób, które zdają się być naturalnym sojusznikiem dla wolnościowców, ale ekonomicznie wybierają socjalną wersję Polski? Młoda Lewica w swoim programie zawarła takie postulaty jak dochód gwarantowany, utrzymanie 500+, walkę z rajami podatkowymi czy ustalanie maksymalnych cen za najem?

Poprzez edukację. Za przykład bardzo udanych projektów, które prowadziło w tym obszarze polskie środowisko wolnościowe można podać Lekcje Ekonomii dla Młodzieży Instytutu Misesa i KoLibra, czy projekt wirtualnego Muzeum89 Fundacji FOR. Wspomniałaś o krytyce Leszka Balcerowicza – przecież hasła tak niedorzeczne jak te, które padły ze strony rzecznika Młodej Lewicy może głosić tylko skrajny cynik albo osoba z rażącymi brakami w wiedzy historycznej. Podobnie ustalanie maksymalnych cen; mało który postulat w nauce ekonomii jest tak niekontrowersyjny co do swojej jednoznacznej szkodliwości i są o tym setki badań i artykułów. Roczny koszt programu 500+ jest bliski równowartości nowoczesnej elektrowni atomowej – naprawdę zwolennicy szybkiej transformacji energetycznej chcą w ten sposób ustawić priorytety państwa? Budżet państwa to nie jest worek bez dna i jeśli przekroczymy pułap jego dochodów to trzeba albo podwyższać podatki albo się zadłużyć na koszt przyszłych pokoleń. Powinniśmy jak najwięcej energii wkładać w promowanie wiedzy o działaniu państwa i rynku. Osoba świadoma jest odporna na populizm.

Ostatnio w Internecie można zaobserwować żywszą dyskusję na temat tego, czy młodzieżówki mają w jeszcze sens. Myślisz, że jako młoda osoba lepiej zaangażować się w partię, czy tak jak np. Ty, postawić na działalność w trzecim sektorze?

Na to pytanie każdy, kto chce się zaangażować w życie publiczne musi sobie sam odpowiedzieć. Ja też miałem w swoim życiu epizod młodzieżówkowy, który bardzo dobrze wspominam, nawet byłem w zarządzie krajowym młodzieżówki. Specyfika młodzieżówek polega na tym, że są dużo bliżej polityki, niż organizacje trzeciego sektor. To ma swoje wady i zalety. Ja koniec końców uznałem, że bardziej odpowiada mi działalność w stowarzyszeniach i think-tankach, gdzie w dużo większym stopniu można skupić się na merytoryce i analitycznej pracy. Natomiast jeżeli ktoś chciałby spróbować sił w polityce (albo po prostu chciałby przyjrzeć się z bliska jak ona wygląda) to młodzieżówki jak najbardziej mają sens, zresztą wdojrzałych demokracjach to są liczne i znaczące politycznie organizacje, często bardzo autonomiczne względem swoich partii. Działać na rzecz wolności można na różne sposoby i dobrze, że mamy liberałów również w polityce młodzieżowej.